wtorek, 10 stycznia 2017

Pasje – mieć czy nie mieć. Oto jest pytanie.


Mawia się, że marzenia są tam, gdzie ludzie, bo marzyć może każdy; pasje natomiast – tam gdzie owym marzeniom towarzyszy odwaga w ich realizacji. Stąd już niedaleko do poczucia spełnienia i satysfakcji. Zatem wniosek pojawia się jeden: aby życie cieszyło, trzeba w pewnym momencie przestać gadać i planować, a zacząć działać. Odwaga bowiem bierze się z działania, to magia pierwszego kroku, który pociąga za sobą kolejne. Tyle teorii. Jednak między teorią a praktyką jest jeszcze cały świat, ze wszystkimi problemami, ograniczeniami, możliwościami i ułatwieniami. Pasja jest wyborem, a nie obowiązkiem i nie powinna być obarczona presją na modne zajęcie.
foto Olga Michalec-Chlebik
Moda na pasje
O pasjach mówi się dużo. Czasem zbyt dużo. Zwłaszcza ostatnio odmienia się je przez wszystkie możliwe przypadki i próbuje zmieścić w sztywne ramy definicji. Przyglądaniu się pasjonatom i ich marzeniom zajmuję się od kilku lat i coraz częściej zauważam ogromną presję na to, by pasję mieć. Nie ważne jaką. Pasja jest w modzie, a jej brak w oczach niektórych potrafi nawet dyskryminować. Okazuje się, że najzwyczajniej w świecie coraz większa rzesza nas samych uważa, że trzeba robić coś, co zmieści się w kategorii pasji, a potem żyć nią na co dzień, nawet zrobić z niej biznes. Taka moda i już. Ja natomiast, trochę na przekór, zapytałabym słowami mojego dziadka: czy aby coś było pasją, to wystarczy, że to lubię, czy mam przez to koniecznie nie spać po nocach? Czy jeśli lubię grać w piłkę z wnukiem to jestem mniejszym pasjonatą niż ten, kto podróżuje po świecie autostopem? A co jeśli pasji nie mam wcale, albo ciągle szukam? Czy jestem przez to gorszy?

Marzenia szyte na miarę
W tej wielkiej gonitwie za marzeniami, realnymi lub wydumanymi, proponowałabym trochę luzu. Niech każdy zmieści w tej definicji co mu się podoba, a potem robi to na tyle często, na ile ma ochotę. Życie to nie wyścig za własnym ogonem, a pasja ma nieść frajdę i przyjemność. Ma być odskocznią od codziennego kieratu i przeciwwagą galopu życia, bo obowiązków raczej nam nie zabraknie. Czy to będzie zbieranie kostek cukru z całego świata czy loty motolotnią – nikomu poza mną nic do tego, bo to moje życie i ja będę pisać jego scenariusz. Powinna być dopasowana do osobowości jak kostium szyty na miarę, utkana z talentów i możliwości. Jeśli natomiast ktoś jeszcze nie odnalazł tego, co pasją i marzeniem mu smakuje, to również nie ma powodu do rwania włosów z głowy. Życie to nie wyścig po medale ani o to kto pierwszy na mecie. Gnając na oślep można tylko dostać zadyszki i nigdy nie doczekać się satysfakcji. Codzienność dostarczy nam wystarczająco dużo stresu. Nie warto zatem dokładać sobie zmartwień samemu.

Z pasją jest jak z miłością…
Z doświadczenia rozmów z pasjonatami, których podziwiają tłumy dochodzę do wniosku, że pasja jest jak miłość. Przychodzi nieproszona gdy się jej nie szuka, ale delektuje się życiem. Nie ma daty ważności. Zawsze jednak kocha ze wzajemnością. Widziałam już przedszkolaki, które doskonale wiedziały co jest ich pasją, ale widziałam też osoby przed osiemdziesiątką, które, jak same mówią, dopiero co odnalazły sens życia. Tu nie ma złotej recepty. Jedno jedyne jest natomiast pewne. Nie warto walczyć z marzeniami, bo można tylko przegrać…