"Wykorzystuj swoje talenty, wyróżniaj się i nie myśl odchodzić z
tego świata dopóki światu nie będzie żal, że odchodzisz." Te słowa Samuela
Johnsona zdają się idealnie podsumowywać ideę ludzkiego zapotrzebowania na
pasję, która wytycza życiowe ścieżki, nadając im głębszy sens i obiecując
osiągnięcie harmonii. Prawdopodobnie ułatwia również odnalezienie owego punktu,
z którego łatwiej jest opuścić ten świat z poczuciem spełnienia i satysfakcji. Ale
czy rzeczywiście spełnienie i równowaga zawsze idą ze sobą w parze?
![]() |
foto Jacek Lewiński Ulotne.com |
Coraz modniejsze i powszechniejsze w ostatnim czasie
staje się poszukiwanie życiowej harmonii rozumianej jako element konieczny do
osiągnięcia szczęścia. Absolutnym „must have” tejże staje się pasja, którą
należy przyjąć jako przeciwwagę zawodowego kieratu i kariery, zajęcie twórcze,
uskrzydlające i odprężające. Skoro bowiem nasza praca ma jakość premium, odpoczynek
również powinien dorównywać tym standardom.
Czy pasja może być zatem remedium na zachwiany work-life balance? Niestety,
moje doświadczenie podpowiada, że nie. Mało tego! Potrafi ona jeszcze bardziej
zakłócić tę równowagę, zamieszać w dotychczasowym życiu i poprzestawiać
priorytety w kolejności absolutnie nieprzewidywalnej. Pasja bowiem domaga się
działania dyktowanego błyskiem w oku, a taki motywator jest jednym z
najskuteczniejszych i prowadzić może do dużych zmian. Efekt? Zatracamy się w
ulubionym zajęciu, wsiąkamy po uszy i przestajemy nawet tęsknić za spokojem kojarzonym
z równowagą. W takim obrocie spraw harmonia przytrafia się rzadko, choć nie
należy odbierać tego negatywnie. Okazuje się bowiem w perspektywie czasu, że
najbardziej cenimy sobie właśnie te chwile, kiedy pochłonięci czymś, co nam w
duszy gra, zapominamy o całym świecie, a jedynie zmęczenie czasem przywołuje
nas do porządku.
Co zamiast spokoju?
Pasja, ta prawdziwa, jest jak klucz do magicznych drzwi, za którymi może
nie będzie równowagi i harmonii, ale z całą pewnością będą wypieki na twarzy i
uśmiech widoczny w oczach. Będzie też poczucie, że prawdopodobnie nie zawsze
błogi spokój jest nam potrzebny do szczęścia, a czasem zwyczajnie wolimy tę
iskierkę, która zapala płomień w sercu i nie pozwala zasnąć z nadmiaru wrażeń. Pytanie
tylko jak ją znaleźć?
Jak rozpoznać pasję?
Kiedy rozpoczynałam moją przygodę z lotnictwem, mój znajomy podzielił się
ze mną swoją receptą na rozpoznanie czy moje nowoodkryte zajęcie jest pasją,
czy tylko kolejnym ciekawym hobby. Otóż, według niego, prawdziwą pasję
rozpoznaje się po trzech elementach. Po pierwsze (i najważniejsze!): symptom
najistotniejszy to zegarek, który pokazuje jakieś cyferki, ale pojęcie
upływającego czasu przestaje istnieć. Po drugie: nawet żyjąc oszczędnie na co
dzień, nie liczymy się z kosztami gdy w grę wchodzi ulubione zajęcie. Pasjonat
nie żałuje ani złotówki wydanej na to, co kocha, ale też nie oddałby ani minuty
spędzonej z pasją. Wreszcie po trzecie: przychodzi taki moment, kiedy
stwierdzamy z dumą, że nie było łatwo, ale było warto. Satysfakcja
przychodzi w parze z poczuciem smakowania życia i czujemy, że wiemy jak brać z
życia pełnymi garściami.
Nie bez powodu stare porzekadło mówi, że "kiedy pasja staje się
życiem, wtedy życie staje się pasją". Takiego życia, podpisanego pasją i
błyskiem w oku wszyscy sobie życzymy. Najlepiej jeszcze, żeby na niej zbudować
dochodowy biznes i satysfakcja wydaje się należeć do pakietu gwarancyjnego na
całe życie. Otóż nie, pasja przychodzi z tym, co pozwala nam smakować życie i
delektować się codziennością w wyjątkowym wydaniu. Bywa wymagająca i trudna, ale
zazwyczaj kocha ze wzajemnością. Bardzo często pochłania bez reszty, wymaga
inwestycji czasu, pieniędzy. Wymaga również ciągłego wychodzenia poza strefę
komfortu, przekraczania własnych ograniczeń i odkrywania nowych pokładów
odwagi.
Co mają wspólnego pasjonaci?
W ciągu kilku ostatnich lat poznałam więcej pasjonatów i sportowych
zapaleńców niż kiedykolwiek wcześniej. Dociekliwie wypytywałam ich o drogę na
szczyty możliwości, o sposoby na przekraczanie własnych ograniczeń i uczucia,
które im towarzyszą. Na ustach wszystkich pojawiały się słowa klucze takie jak:
determinacja, odwaga, wsparcie, wiara w zwycięstwo. Moim zdaniem potrzeba też
szczypty szaleństwa i odrobiny zuchwałości by podjąć rękawicę i podjąć się
wyzwania, które często grubo przekracza nasze aktualne wyobrażenia o
drzemiących w nas możliwościach. Nie bez powodu właśnie ci, którzy kochają to,
co robią, sięgają szczytów w swoich dziedzinach, ustalają rekordy i pokazują,
że granice są tylko tam, gdzie sami je postawimy.
Kiedyś upatrywałam swojego szczęścia w chwilach spokoju przy kominku z
kubkiem aromatycznej herbatki. Potem zrozumiałam, że nie da mi tego sportowa
pasja. Ona każe wyjść z domu i pójść przed siebie bez gwarancji odnalezienia
drogi powrotnej. Być może trzeba będzie zmoknąć, zabłocić buty, pozbijać łokcie
i kolana. Z pewnością trzeba będzie szukać rozwiązań, które zdawały się nie
istnieć, ale tylko tak można zrozumieć, że po takiej przygodzie herbatka przy
kominku smakuje o niebo lepiej, a chwila spokoju (choć krótka) jest jak
wisienka na torcie.
W życiu pasją jest coś ze zdobywania szczytów, zaklinania codzienności i
doprawiania jej do smaku odrobiną wrażeń. Tu nie może być mowy o równowadze, bo
prawdziwa pasja zazwyczaj przechyla szalę work-life balance na przeciwległy
koniec, bez pardonu zmieniając standardy życia. Znam nawet takich, którzy
przeorganizowali swoje życie zawodowe i rodzinne dostosowując je do
pasjonującego zajęcia. Czy było łatwo? W żadnym wypadku! Czy było warto?
Zdecydowanie tak… Zatem takiej właśnie życiowej nierównowagi wam życzę,
połączonej z poczuciem, że świat kłania się wam do stóp i z błyskiem w oku,
którego nie da się przegapić.
![]() |
foto Jacek Lewiński Ulotne.com |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz