"Zarazić nawzajem można się nie tylko katarem, ale i szybownictwem."
Tak podsumowała ostatnie tygodnie Agnieszka. Poznałyśmy się niespełna rok temu na szkoleniu. Jeszcze nie wiedziała, że pytanie mnie o pasje powoduje, że zamieniam się w „katarynkę” :). Szkolenie było długie, więc zdążyłam jej niemalże wyśpiewać wszystko, co mnie „kupiło” w lataniu. Efekt macie na fotografiach poniżej. Ja namówiłam Agnieszkę, Aga namówiła męża i tak obydwoje właśnie skończyli kurs szybowcowy w Michałkowie. Serducho rośnie jak na to patrzę :)
Boicie się o drugą połówkę? To zabierajcie ją ze sobą i zarażajcie swoimi pasjami. Nic tak nie łączy jak wspólne pasje. Pamiętajcie, że jeśli ktoś zobaczy zachwyt w Waszych oczach kiedy mówicie o tym, co jest Waszym światem, to w tej właśnie sekundzie automatycznie przekazujecie tego wirusa dalej. On żywi się Waszym entuzjazmem i błyskiem w oku. Przekazywany raz na zawsze, potrafi wywrócić życie do góry nogami, zmienić priorytety i ustawić w niezrozumiałym wcześniej szyku. Jak to smakuje? Przekonać można się tylko na własnej skórze :)
Co potem? Potem siedzę na lotnisku, dzwoni telefon. To moja przyjaciółka. Kolejna z tych poznanych na tym samym szkoleniu. Odbieram, a tam… jeden pisk, a raczej okrzyk szczęścia, bo było „zajeb……….cie”!!!
Co jej się stało? Zorganizowaliśmy jej lot szybowcem. Tylko tyle i aż tyle :). Wiem jedno, nie mogła spać tej nocy, a wtedy pozytywne wirusy pasji mnożą się na potęgę ... Czy będziemy mieć kolejnego pilota? Kto wie… Czy to planowała? Nie sądzę. Czy zapamięta na długo? Nie mam co do tego wątpliwości!
Czegoś takiego nie da się wycenić żadną walutą...
Trzymam za Was mocno kciuki!
Kto następny?
"Zarazić nawzajem można się nie tylko katarem, ale i szybownictwem..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz