Mawia się, że marzenia są tam, gdzie
ludzie, bo marzyć może każdy; pasje natomiast – tam gdzie owym marzeniom
towarzyszy odwaga w ich realizacji. Stąd już niedaleko do poczucia spełnienia i
satysfakcji. Zatem wniosek pojawia się jeden: aby życie cieszyło, trzeba w
pewnym momencie przestać gadać i planować, a zacząć działać. Odwaga bowiem
bierze się z działania, to magia pierwszego kroku, który pociąga za sobą
kolejne. Tyle teorii. Jednak między teorią a praktyką jest jeszcze cały świat,
ze wszystkimi problemami, ograniczeniami, możliwościami i ułatwieniami. Pasja
jest wyborem, a nie obowiązkiem i nie powinna być obarczona presją na modne
zajęcie.
![]() |
foto Olga Michalec-Chlebik |
Moda
na pasje
O pasjach mówi się dużo. Czasem zbyt dużo.
Zwłaszcza ostatnio odmienia się je przez wszystkie możliwe przypadki i próbuje
zmieścić w sztywne ramy definicji. Przyglądaniu się pasjonatom i ich marzeniom
zajmuję się od kilku lat i coraz częściej zauważam ogromną presję na to, by
pasję mieć. Nie ważne jaką. Pasja jest w modzie, a jej brak w oczach niektórych
potrafi nawet dyskryminować. Okazuje się, że najzwyczajniej w świecie coraz
większa rzesza nas samych uważa, że trzeba robić coś, co zmieści się w
kategorii pasji, a potem żyć nią na co dzień, nawet zrobić z niej biznes. Taka
moda i już. Ja natomiast, trochę na przekór, zapytałabym słowami mojego
dziadka: czy aby coś było pasją, to wystarczy, że to lubię, czy mam przez to
koniecznie nie spać po nocach? Czy jeśli lubię grać w piłkę z wnukiem to jestem
mniejszym pasjonatą niż ten, kto podróżuje po świecie autostopem? A co jeśli
pasji nie mam wcale, albo ciągle szukam? Czy jestem przez to gorszy?
Marzenia
szyte na miarę
W tej wielkiej gonitwie za marzeniami,
realnymi lub wydumanymi, proponowałabym trochę luzu. Niech każdy zmieści w tej
definicji co mu się podoba, a potem robi to na tyle często, na ile ma ochotę.
Życie to nie wyścig za własnym ogonem, a pasja ma nieść frajdę i przyjemność.
Ma być odskocznią od codziennego kieratu i przeciwwagą galopu życia, bo obowiązków
raczej nam nie zabraknie. Czy to będzie zbieranie kostek cukru z całego świata
czy loty motolotnią – nikomu poza mną nic do tego, bo to moje życie i ja będę
pisać jego scenariusz. Powinna być dopasowana do osobowości jak kostium szyty
na miarę, utkana z talentów i możliwości. Jeśli natomiast ktoś jeszcze nie
odnalazł tego, co pasją i marzeniem mu smakuje, to również nie ma powodu do
rwania włosów z głowy. Życie to nie wyścig po medale ani o to kto pierwszy na
mecie. Gnając na oślep można tylko dostać zadyszki i nigdy nie doczekać się
satysfakcji. Codzienność dostarczy nam wystarczająco dużo stresu. Nie warto
zatem dokładać sobie zmartwień samemu.
Z
pasją jest jak z miłością…
Z doświadczenia rozmów z pasjonatami,
których podziwiają tłumy dochodzę do wniosku, że pasja jest jak miłość.
Przychodzi nieproszona gdy się jej nie szuka, ale delektuje się życiem. Nie ma
daty ważności. Zawsze jednak kocha ze wzajemnością. Widziałam już przedszkolaki,
które doskonale wiedziały co jest ich pasją, ale widziałam też osoby przed
osiemdziesiątką, które, jak same mówią, dopiero co odnalazły sens życia. Tu nie
ma złotej recepty. Jedno jedyne jest natomiast pewne. Nie warto walczyć z
marzeniami, bo można tylko przegrać…